Archiwum - 12. Festiwal Filmowy Pięć Smaków

Czy dziewczyny są zawsze szczęśliwe?

Kronika czułości, reż. Yang Mingming

Czas Młodych Gniewnych już dawno minął. Teraz nastała pora na młode i gniewne reżyserki, które z odwagą i niezwykłą szczerością mówią o wszystkim, co je dotyka. Robią to hipstersko i energicznie, jak Hadas ben Aroya, albo bawią się gatunkami, co z talentem czyni Julia Ducournau. Mogą też, tak jak Yang Mingming – autorka "Kroniki czułości", najprostszymi formalnie środkami opowiedzieć historię zabawną i prowokującą. Wróćmy jednak do początku.

Wu i jej matkę dzieli wiele – wiek, doświadczenie, spojrzenie na świat. A co je łączy? Głównie nieznośny, wybuchowy temperament, który z łatwością prowokuje kolejne konflikty. No i więzy krwi, ale te wcale nie pomagają w złagodzeniu sporów – wręcz przysparzają ich jeszcze więcej. Jest też pisanie, które stanowi dla nich odskocznię, ale daje również ewentualną perspektywę zarobku. A pieniądze, jak dowiadujemy się od naszych pragmatycznych bohaterek, są wyjątkowo ważne. Kobiety mieszkają razem w hutongu – dziwacznej architektonicznej konstrukcji, której bliżej chyba do labiryntu niż jakiejkolwiek przestrzeni mieszkalnej; ani to squat, ani luksus – i takie wydają się też nasze bohaterki. Znalezione gdzieś, w głębi tłocznego Pekinu, skupiają na sobie uwagę reżyserki, która w surowym stylu opowiada nam historię kobiet trudnych i nieprzystępnych, a równocześnie kruchych i obdarzonych ogromną wrażliwością.

Na tym właśnie polega wielkość tego filmu – na bezpretensjonalności i braku banalnego piękna, które z taką przecież łatwością zwykło się łączyć z kobiecymi sylwetkami. „Piękno to kłamstwo” wykrzykuje bohaterka, a my możemy dostrzec w tych słowach formułę reżyserki. Dokumentalnym wręcz zdjęciom operatorki Shen Xiaoming brakuje tak popularnego teraz piękna puściuteńkiej w środku wydmuszki. I właśnie dzięki temu do widza dociera to, co najważniejsze, czyli czyste, niczym nieograniczone emocje. Byłby to pewnie seans nieznośnie wyczerpujący, gdyby nie jeden, bardzo ważny aspekt – niezwykłe poczucie humoru autorki. Wszystkie gagi (czasami może nieco zbyt nachalne) i drobne żarty słowne zachęcają widza do pozostania w tym dziwnym świecie dwóch nienawistno-kochających kobiet.

Bardziej niż czułości, jest to kronika przeciwieństw podtrzymywanych gorącym temperamentem bohaterek, słodko-gorzkiej rywalizacji dwóch jednostek, które nie potrafią żyć bez siebie, ale też ze sobą. No i co najważniejsze, jest to jedno z bardziej udanych osiągnięć pokolenia młodych, zdolnych artystek, które coraz odważniej walczą o swoje miejsce w przemyśle filmowym. 

Katarzyna Karpińska

bądź na bieżąco!

© Fundacja Sztuki Arteria
Na naszej stronie wykorzystujemy cookies tj. małe pliki tekstowe, które strona internetowa zapisuje na Twoim komputerze lub urządzeniu przenośnym w chwili, gdy przeglądasz tę stronę. Kliknij tu, aby zmienić ustawienia cookies.