Archiwum - 10. Festiwal Filmowy Pięć Smaków
Hubert Nowicki: Kim naprawdę jesteś?
Sekcja Nowe Kino Azji stawia kino w kontekście społeczno-politycznym, dla niektórych być może egzotycznym, eksplorując sfery być może zupełnie obce widzowi z kręgu kultury Europejskiej.
Sporo kwestii szokuje, część pozostaje zagadką, są jednak sprawy, które wydają się być niezmienne i uniwersalne. Niemal każda z propozycji konkursoweych przedstawia bohaterów w sytuacjach bezkompromisowych, wystawiających ich charakter na bezwzględną próbę.
Obraz, który przebiega w tej kwestii w wyjątkowo uniwersalny sposób to "Atak Serca" w reżyserii Tajlandzkiego reżysera Nawapola Thamrongrattanarita. Jest to historia wolnego strzelca, wschodzącej gwiazdy marketingu, trudniącego się w zawodzie grafika. Poznając od kuchni tryb życia bohatera, który zmaga się z każdym terminem zlecenia z niewiarygodnym oddaniem i perfekcjonizmem, okazuje się, że pomimo pozornych różnic geograficznych i kulturowych mamy z nim wiele wspólnego. Bohater jest pracoholikiem, a w Tajlandii to cecha niemal honorowa. Promowany przez użytkowników mediów społecznościach pracoholizm jest nie tylko akceptowany, ale i podziwiany przez społeczeństwo żyjące trybem wiecznej tułaczki, bezsenności i wyścigu z czasem w pogoni za pieniądzem i karierą. Przekłada się to na inny problem, który dotyczy wszystkich biorących udział w wyścigu popularności, prześciganiu się w promowaniu własnego życia na międzynarodowych social media. Bagatelizowanie własnego zdrowia w celu sprostania tym wymogom stało się już stałym elementem kultury.
Kolejnym powracającym wątkiem filmów wchodzących w skład konkursu jest seksualność i relacje międzyludzkie. Bardzo ciekawy obraz takiej relacji stanowią dwa zupełnie przeciwstawne filmy, "Dziecko Apokalipsy" w reżyserii Mario Cornejo oraz "Teren Budowy" autorstwa Rubaiyat Hossain. Dziecko Apokalipsy to obraz pozornie nieskalanej sielanki w prawdziwie rajskiej krainie, która szumem błękitu bezszelestnie płynących fal wprawia w nastrój, z którego ciężko się wyrwać. W przeciwieństwie do "Ataku Serca", tutaj codzienne odpalanie jointa i seks w przerwie od surfingu, kiedy już nie pozostało nic lepszego do roboty, jest jedynym obowiązkiem do spełnienia. Sprawy nabierają jednak tempa na innym poziomie. Pozornie lekka historia ukrywa bagaż traumatycznych doświadczeń z dzieciństwa, które w dorosłym życiu bohaterów nabierają przewrotności. Wyzwolenie seksualne, o którym film traktuje, zbudowane jest na silnym poczuciu niesprawiedliwości i chęci wyrównania rachunków z przeszłości. To opowieść o tym, że każdy medal ma dwie strony.
"Teren Budowy" to zupełnie odmienny sposób myślenia. W kontekście bengalskim, swobodne wypowiedzi na temat kobiecej seksualności to absolutny przewrót. Film opowiada o zmaganiach współczesnej kobiety w świecie, w którym dominują mężczyźni. Główna bohaterka Roya dokonuje przewrotnej próby walki z panującymi tam zasadami religijnymi i społecznymi. Nieustannie dąży do wolności nie tylko obywatelskiej, ale i swobody spełniania swoich życiowych i artystycznych ambicji. Jej kariera aktorska jest traktowana jako kaprys, do tego odstający od obowiązującej kulturowej normy. Roya wybiera zawód, który wiąże się niejako z wydeptywaniem własnej życiowej ścieżki. Okazuje się to być zupełnym przeciwieństwem tego, czego oczekują od głównej bohaterki jej bliscy i społeczeństwo.
Wcześniej wspomniany "Atak Serca" również podejmuje problematykę emocjonalną. Główny bohater Yoon w ferworze pracoholizmu zapada na dziwną chorobę objawiającą się wysypką stopniowo zdobiąc całe jego ciało. Kiedy przychodzi czas na spotkanie z lekarzem, Yoon nieoczekiwanie poznaje zachwycającą dziewczynę, która ma za zadanie przezwyciężyć jego chorobę. Comiesięczne wizyty u niezwykle czułej pani doktor zaczynają działać kojąco dla jego zdrowia emocjonalnego, jak i fizycznego. I tu rodzi się uczucie. W przeciwieństwie do "Terenu Budowy", bohaterowie opowieści mają tym razem pełną swobodę w tworzeniu relacji. Jedyną przeszkodą jest w tym wypadku praca
W kwestii uniwersalności warto wspomnieć również o dziele Birmańskiego reżysera Midiego Z o przewrotnym tytule "Droga do Mandalay". Tym razem bohaterowie przekraczają granice Birmy w stronę Tajwanu z nadzieją na lepsze życie. Ograny już motyw "amerykańskiego snu" w tym daleko-wschodnim wydaniu to pozycja z pewnością warta uwagi. Nie brakuje tu tez rozważań na temat konieczności tworzenia więzi z drugim człowiekiem, dzielenia się z nim własnymi problemami. Rzeczywistość, z którą muszą się zmagać nie daje im jednak żadnych szans na powodzenie. Kiedy marzenia zostaną skonfrontowane z rzeczywistością, wcześniej wyznaczone cele wydają się nieosiągalne. Pozostaje tylko wiara we własne siły, na przekor wszystkiemu.
Pogoń za pieniądzem, miłością, za wszystkim tym co nazywamy szczęściem, znajduje swój wyraz pod każda szerokością geograficzna. W mniejszym lub większym stopniu, jest to myśl przemycana w każdym z prezentowanych pozycji i to być może zupełnie niezależnie od głównego zamiaru reżysera. Potrzeba zmiany świata motywuje wszystkich tych twórców, jednak wyraża się w zupełnie innych środkach, mimo że bohaterowie, niezależnie od pochodzenia, pragną tego samego. Definicją ich szczęścia jest głęboka potrzeba kontaktu z drugim człowiekiem, który będzie potrafił zrozumieć ich potrzeby.