Archiwum - 9. Festiwal Filmowy Pięć Smaków
Magdalena Sobolska: Przez przeszłość ku przyszłości
"Ostatni akt” Kulikar Sotho to film kipiący feerią barw i przepełniony wiarą w leczniczą magię kina. To także próba poruszenia tematu, który w Kambodży jest bolesnym momentem historii oraz hołd dla prześladowanych przez reżim reżyserów.
Sophoun wbrew dobrym obyczajom spotyka się wieczorami ze swoim chłopakiem, pali papierosy i nosi krótkie sukienki. Kiedy pewnego wieczoru idzie po swój skuter do opuszczonego kina, które służy młodzieży wyłącznie za parking, natyka się na projekcję filmu „Długa droga do domu”. Ze zdziwieniem rozpoznaje w głównej bohaterce swoją matkę w czasach młodości. Czasach sprzed rewolucji, która dokonała się 17 października 1975 roku.
Nastolatka zafascynowana swoim odkryciem podąża za historią swojej matki, o której nie miała pojęcia, jednocześnie dając się całkowicie oczarować magii kina. W fascynacji Sophoun jest coś więcej niż młodzieńcze marzenie o sławie i pięknym życiu gwiazdy filmowej. To dojmujące pragnienie posiadania szeroko rozumianego wyboru, w świecie, w którym jako kobieta, nie ma do niego prawa.
Podążając w głąb historii powstawania filmu, bohaterka odkrywa prawdę o dramatycznych wydarzeniach z przeszłości. Reżim Czerwonych Khmerów podzielił życia mieszkańców Kambodży na odrębne życie „przed i po”, a pomiędzy nimi przepaść wypełnioną demonami, które chociaż tłumione, nie dają o sobie zapomnieć. Podobnie jak w początkowych sekwencjach filmu „Hiroszima moja miłość” Resnaisa bohaterka „Ostatniego aktu” raz po raz słyszy, że nic nie wie, nie rozumie, nie widziała. Lekcja historii filmu przeradza się w lekcję historii narodu.
Można zarzucić temu filmowi naiwność w pokazaniu oczarowania kinem, infantylność zaklętą w księciu na koniu, który jest bohaterem odnalezionego filmu czy nieporadność chociażby w kwestii montażowej. Jednak te środki korespondują z fabułą i pracują na wytwarzanie magii, którą ma poczuć także widz. W kraju, w którym nie było miejsca na poważną dyskusję dotyczącą przeszłości potrzebne jest zapośredniczenie. Staje się nim medium filmu. Proces dokręcenia tytułowego „ostatniego aktu” jest także sposobem na połączenie przeszłości z teraźniejszością. Dającego bohaterom pole do zabrania głosu, podjęcia własnych decyzji i zmierzenia się z przeszłością, żeby wejść świadomie w przyszłość.
„Ostatni akt” to krok do oswojenia tragicznego fragmentu historii, nawet jeśli to chwiejny krok kogoś, kto dopiero uczy się chodzić. To także dawka ogromnej wiary w ożywczą moc kina, która jest dzisiaj rzadko spotykana. Warto spróbować dać się jej porwać.
Magdalena Sobolska
„Ostatni akt”
reż. Kulikar Sotho
premiera: 26 października 2014 (świat)
produkcja: Kambodża